Wdałam się w głupią dyskusję na fejsie Y,
Po co mi to?
Ludzie walczą o kasę. W dupie mają dzieci. Też bym pewnie miała, gdyby akurat nie chodziło o moje.
Ale chodzi.
Więc nie mam w dupie.
Wystąpię z pozwem o zadośćuczynienie przeciwko każdemu, komu się da, jeśli matura nie dojdzie do skutku.
Nie dla pieniędzy. Stać mnie, żeby utrzymywać moje dziecko o jeden rok dłużej.
Dla zasady. Niech poczują co to stres. Niech mają odwagę ponieść konsekwencje swoich decyzji.
2 komentarze:
jestem niepomiernie szczęśliwa, że sprawy edukacyjne Młodego mam już za sobą - bo gdyby chodził do szkoły, to miałabym ochotę ich posiekać... od blisko 12 lat dostałam 1 podwyżkę... 2,3 % wyszło mi 68 brutto... przy pracy 40 godzin na etacie ... i tak, jestem zazdrosna, ale z drugiej strony - jeśli pensja mi nie odpowiada tu gdzie jestem - to szukam innej roboty... takie czasy, że nikt, nikogo za karę nie trzyma, ale nigdzie indziej nie będą mieli płaconego za cały etat, gdy pracuje się na pół, a do tego - ci kumaci spokojnie sobie w ramach drugiej "połówki" etatu machną korki i mają poza fiskusem przyjemne pieniądze oraz czas na "poprawianie" kartkówek ;) ... mnie za pracę braną do domu nikt też nie płaci. Z resztą - może po prostu jestem zazdrosna, bo mnie strajkować się nie opłaca - strajkowanie jest podstawą do zwolnienia mnie z pracy (dlatego część urzędasów siedzi i tylko wzdycha, zwłaszcza jak się ma kredyty itp.)
Demi, bardzo duzo prawdy jest w tym, co piszesz.
Nie da się tez ukryć, że nauczyciele również mają trochę racji w swoich postulatach.
Wkurza mnie bardzo, że "walczą o godność" jednocześnie depcząc nadzieje i ambicje swoich uczniów.
Nie umiem im szczerze kibicować.
I masz rację - mnie też nikt nei płaci za nadgodziny, od wielu lat nie miałam szansy wykorzystać 26 dni urlopu. W wielkanocny poniedziałek wyjeżdżam w delegację, żeby we wtorek być juz na miejscu i pracować. Nie skarżę się. Tak wybrałam i tak mam.
Jak mi się coś nie podoba, to szukam innej pracy, a nie walę na oślep wszystkich dokoła.
Prześlij komentarz